„Moja przygoda z tańcem”


Autor: Wiktoria Czyżak

Artykuł to tekst nagrodzony pierwszym miejscem w pierwszej edycji konkursu literackiego „Napisz Taniec” zorganizowanego z okazji imprezy tanecznej Christmas Squeeze. W kategorii Uczniowie klas V-VIII szkoły podstawowej.

„I have a dream” tytuł pewnej piosenki, a dla mnie coś co stale sobie powtarzam. Marzyć o czymś to piękna rzecz. To jakby zawsze biec do celu. Od kiedy pamiętam jednym z moich marzeń było zostać tancerką. Już jako mała dziewczynka uwielbiałam poruszać się w rytm muzyki. Uwielbiam filmy muzyczne, gdzie jest dużo tańca i wtedy wyobrażam sobie, że może kiedyś ja będę….Ah, tak to jest mój cel.


Moja historia z tańcem zaczęła się około 4 roku życia. Pierwsze taneczne kroki stawiałam w przedszkolu na zajęciach tanecznych. Kiedy miałam 6 lat pojechałyśmy z mamą na zajęcia pokazowe do jednej z radzyńskich szkół tańca. Wiedziałam od razu, że chcę być częścią tamtego zespołu. Ćwiczyliśmy głównie street dance. Z biegiem czasu moje ruchy stawały się płynniejsze, wciąż uczyłam się nowych układów tanecznych. Po około dwóch latach zaczęłam interesować się innymi stylami tańca, ale nie wiedziałam czy można coś z tym zrobić. Coraz bardziej pochłaniało mnie wszystko co tylko związane było z tańcem. Zrozumiałam ( jako dość mała dziewczynka), że chcę czegoś więcej niż tylko nauki kolejnych układów. Wtedy w wieku ok. 9 lat udało mi się zmienić szkołę taneczną i dostać się do grupy prowadzonej przez wspaniałego, bardzo inspirującego instruktora. Mowa oczywiście o Radzyńskiej Szkole Tańca LCIT. Zaczęłam w grupie dla początkujących. I to było niesamowite. Poznawać taniec tak jakby od początku. Niby coś potrafiłam a wszystko było jakby nowe i tym ciekawsze. Byłam i jestem przeszczęśliwa. Zaczęłam się naprawdę rozwijać tanecznie i uczyć się totalnie nowych rzeczy, poznawać taniec od podstaw. Zajęcia są bardzo ciekawie prowadzone. Godzina zajęć to stanowczo za mało więc nawet kiedy jestem w domu czy na podwórku - tańczę. Kiedy tylko mam okazję poznać nowe style i nauczyć się nowych rzeczy to korzystam. I tak właśnie trafiłam na zajęcia jazzu z baletem czy zumby. >


Taniec mnie nie męczy a jest dla mnie formą relaksu. W wakacje udało mi się wyjechać na obóz taneczny. Było to niezwykłe przeżycie. Ludzie których poznałam, obozowicze i instruktorzy, każdy okazał się wspaniały i każdy kocha taniec. Emocje nie do opisania. Niby ciężka praca, codziennie kilka godzin ćwiczeń, z różnych styli tanecznych, ale to mi się właśnie najbardziej podobało. Nie czułam zmęczenia a radość i ciągle chciałam więcej. Kiedy na koniec obozu były występy pokazowe, przyjechali członkowie naszych rodzin i my wszyscy tańczący to jakby... mój film muzyczny, z nami w roli głównej. Ogromny krok w stronę moich marzeń. Występy skończyły się już kiedy było ciemno, przy świetle latarni. Takie rzeczy zapadają w pamięć. Miałam okazję przekonać się czy znam już swój ulubiony styl i w czym czuję się najlepiej. Obóz z pewnością utwierdził mnie w przekonaniu, że taniec jest moją wielką pasją.


Mimo, że wciąż bardzo dużo nie potrafię i jeszcze ogrom pracy przede mną udało mi się dostać na wyższy level taneczny. Może to banalne, ale oglądając jeden z filmów muzycznych o pewnej balerinie, wiem, że i moje marzenia mogą się spełnić. Wiem na pewno, że nie można się poddawać, że trzeba dążyć do celu. Połową sukcesu jest też trafić na właściwych ludzi. Ja tę połowę już mam, dokładam swoją pracę i sięgam po moje marzenia...


Top