Jak to jest, być tancerzem...


Autor: Sara Beć

Artykuł to tekst nagrodzony pierwszym miejscem w pierwszej edycji konkursu literackiego „Napisz Taniec” zorganizowanego z okazji imprezy tanecznej Christmas Squeeze. W kategorii szkoły średnie i dorośli.

Zapewne każdy z nas pamięta swoje pierwsze kroki w tanecznym świecie. Być może jest to historia, którą mile wspominamy, a może wolimy o niej szybko zapomnieć? No właśnie, zapomnieć.., Ale czy da się mimo woli zapomnieć przeżycia, które towarzyszą nam do obecnej chwili? Z całą pewnością nie! Z chwilą podjęcia decyzji, o spróbowaniu własnych sił w tańcu nie możemy być pewni zupełnie niczego. Wiemy jedynie, że za momencik zaczniemy nowy etap naszego życia, że wszystko nagle ulegnie zmianie, ale jak to się wszystko dalej potoczy, nikt nie jest w stanie przewidzieć. Być może wdrążamy się już z lekkim przygotowaniem. Mamy podstawową wiedzę o wybranym stylu, możliwe, że znamy podstawowe kroki, a może inspirujemy się osobą z tanecznego świata show - biznesu?, A co jeśli wiemy jedynie tyle, że po prostu chcemy tańczyć, bo spodobały nam się pląsy na szkolnej dyskotece? Uznaliśmy, że fajnie będzie się pobujać do muzyki z innymi? Wizja takiego życia brzmi bajecznie, to prawda. Taniec jest wielką odskocznią od codzienności, funduje mnóstwo endorfin, a dzięki niemu pojawia się uśmiech na twarzy. Taka jego rola, ma po prostu sprawiać radość. Patrząc z perspektywy kogoś, kto wiąże z nim swoją przyszłość, wygląda to troszeczkę inaczej.


Życie tancerza jest stosunkowo trudne. Każdego dnia musi mierzyć się z nowymi przeszkodami i niepowodzeniami. Stawiać czoło przed wyzwaniami, do których rozwiązania prowadzi długa droga. Czy sobie poradzi, zależy tylko od niego. Wystawiany jest na próbę nie tylko czasu, ale także samego siebie. Wymówkę znajdzie na każdym możliwym kroku, lecz czy o to w tym chodzi? By szukać wymówek? Czy tak powinien zachowywać się tancerz? Pytanie retoryczne nie oczekuje odpowiedzi, na to zaś pytanie, powinien odpowiedzieć każdy z nas, każdy tancerz. Szczerze i prosto z serducha. Doświadczenie, które zaczynamy powoli nabierać, jest w pewien sposób determinantem, powodującym chęć samorozwoju. Każdy sukces, nawet ten najmniejszy sprawia, że wznosimy się ponad wyżyny. Moment, kiedy z nich spadniemy leży w naszej intencji. Zwykły trening możemy zaliczyć jako sukces, jesteśmy lepsi, niż byliśmy wczoraj. Cały sens tkwi w małym szczególe. '' Zamiast wyobrażać sobie sukces, trzeba na niego zapracować'' Tkwiąc w jednym miejscu, nie próbując nowych rzeczy, nigdy nie nazwiemy się prawdziwymi tancerzami. Świat tańca, nie zależnie, czy to Breakingowy, czy Dancehallowy, jest pełen zlotów i upadków. Najważniejsze, by odnaleźć wewnętrzną siłę, która pozwoli nam się podnieść.


Być może będziemy musieli wyjść z naszej strefy komfortu, przełamać wiele barier, a może wiele poświecić. Nie jest to łatwe, ale kto powiedział, że w ogóle będzie? Należy jednak pamiętać o bardzo istotnej sprawie. W drodze do celu musimy myśleć racjonalnie. Nie zatracajmy się w pogoni za sławą, dobrobytem, czy pieniędzmi, które w obecnych czasach odgrywają największą rolę. Nie zapominajmy, że taniec is only for fun. To dzięki niemu możemy poznać swoje ciało, wyzwolić emocje, te negatywne, a zarazem pozytywne, nabrać pewności siebie. Pieniądze będą tylko dodatkiem. Pozbawić siebie pasji, to najokrutniejsza ścieżka, jaką możemy obrać. Abstrahując od samej idei, czy jest to taniec, śpiew, czy gra teatralna pojęcie ‘’PASJA’’ powinno być kluczowe. Wyzbycie się jej spowoduje utratę naszej kwintesencji, naszego smaku. Zastąpi ją wtedy inne pojęcie, które powinno być oddzielne grubą kreską, ‘’PRACA’’ To, co kiedyś sprawiało nam olbrzymią radość, powodowało wyzbycie się wszelkich trosk i zapomnienie o problemach, będzie dla nas szarą codziennością, którą będziemy traktować jako obowiązek, a nie przyjemność. Czy jest rada na to, by tego uniknąć? Jak traktować taniec unikatowo każdego dnia, nie myśląc o nim wyłącznie w celach zarobkowych? Odpowiedzi musimy szukać głęboko w sobie. Każdy ma do tego indywidualne podejście. Jedni się z tym zgodzą, inni zaś będą z tym walczyć. Być może jest to spowodowane zewnętrzną presją społeczeństwa. Z pewności wielu z nas zaczynając podążać w kierunku tańca, spotkało się z ogromną masą pytań i z lekka nieprzyjemnym odbiorem ze strony naszej rodziny, znajomych, a także innych obcych osób. Pytanie typu: ,, Po co tańczysz, skoro nic to nie wnosi do twojego życia?’' bądź ‘’ Ile zarabiasz, da się z tego wyżyć?’’ Można zaliczyć do kanonu jednych z ulubionych. Zadający tego typu pytania ludzie, najczęściej nie mieli do czynienia przedtem z tańcem i nie rozpatrują się, w tej dziedzinie, lecz już potrafią stanowczo zająć stanowisko, wyrażając swoje zdanie. Nikt tak naprawdę nie zrozumie, jaki wpływ na człowieka ma taniec, jeśli sam się osobiście nie przekona. Nie każdy jest, też wstanie zrozumieć, jak wielką rolę w dzisiejszych czasach odgrywa taniec. Natomiast każdy uwielbia taneczne show, na festynach, zawodach i innych tego typu wydarzeniach rekreacyjnych.


Patrząc na tancerza z perspektywy obserwatora, możemy dostrzec niewielki fragmencik z jego życia, towarzyszące mu emocje. Poprzez choreografię tancerz daje nam do odczytu swoją wizję, niesie jakieś przesłanie, które może spowodować wiele refleksji. Jego zadaniem jest wywołać uśmiech na twarzach odbiorców, pozwolić na odprężenie i wyciszenie. Obserwator, oglądając bacznie show, podziwia zwinność, elastyczność, muzykalność, zachwyca się każdym freeazem. Nie jest jednak w stanie ocenić ciężkiej pracy włożonej w całą realizację. Setki godzin spędzonych na sali treningowej, wylanych łez, potu i krwi. Jest świadomy tego, że wymaga to dużego zaangażowania, ale nie zdaje sobie sprawy, jak wiele musiał przejść tancerz, by to osiągnąć. Dość często ludzie oczekują niezwykłego show z saltami, fiflakami i head spinami. To, co daje tancerz od siebie, czyli barwną historię przeplecioną muzyką i ruchami, okazuje się zbyt mało wystarczalne. Czy można to nazwać w pewien sposób przytłaczającym i de motywacyjnym? Czy wręcz przeciwnie, daje nam to kolokwialnego ‘’kopa’’ do dalszego działania? Z całą pewnością, nie ma na nas to żadnego wpływu. Każdy tancerz doskonale zna swoje umiejętności, a z widzem chce wyłącznie podzielić się małym skrawkiem swojej osoby, zachowując się adekwatnie do sytuacji. Jedyną osobą, przed którą powinniśmy coś udowadniać, jesteśmy my sami. Nie róbmy nic wbrew naszej woli. To, jak ma wyglądać nasza choreografia, występ zależy tylko i wyłącznie od nas. Choreografia jest utożsamiana z naszą osobą, a przede wszystkim dostosowywana pod nas indywidualnie. Powinna odzwierciedlać nasz światopogląd, wyzwalać emocje i nieść przesłanie. To, jak zostanie odebrana przez społeczeństwo, nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Wiele osób zajmujących się tworzeniem kultury, nie ma odwagi mieć własnego zdanie, nie pozwala sobie na odczyt i odbiór sztuki. Tłumi emocje, próbując dopasować się do średnio, zaciśniętych norm. Nie tędy droga...


Do czego miałoby prowadzić tego rodzaju działanie? Czy o to właśnie chodzi w tańcu, by się dopasować do pozostałych? By być takim jak reszta i iść już zarysowanym śladem? Otóż nie! Kultura tańca jest olbrzymim obszarem, dającym możliwość każdemu do rozwoju we własnym zakresie. Pozwala przekreślić sztywno narzucone normy i utarcie nowej ścieżki, naszej ścieżki. Zbudowaniu swojego świata, stylu, smaku. W tańcu, jak i w życiu, bądź w czymkolwiek, czym się zajmujemy, należy kierować się własnym sercem, a nie ślepo kopiować wzorce. Obycie się z tym, pozwoli wydobyć z nas kreatywność, którą być może zatraciliśmy. Rozwój nie powinien mieć żadnych ograniczeń. Największym ograniczeniem jesteśmy my sami. Przypuszczalnie, dzięki owemu ograniczeniu nie możemy wydobyć z siebie 100% kreatywności. Zamykamy się na nowe rzeczy, powodując tym samym spadek naszej normy. Dlatego też niezwykle ważną rolę w życiu tancerza powinny odgrywać wszelkiego rodzaju warsztaty i klasy, dzięki którym spostrzegamy pewne sprawy z zupełnie innej perspektywy, niż dotychczas, tym samym mamy możliwość wcielić się w rolę zupełnie kogoś innego. Wiedza, którą możemy nabyć, spowoduje usystematyzowanie naszego życia i przewartościowanie pewnych priorytetów. Warsztaty nie tylko skłaniają nas do refleksji, ale także pobudzają do działania. Dzięki zasadzie ‘’Each one teach one’’ i metodą prób i błędów, mamy świadomość, co jeszcze robimy źle i nad czym należy sumiennie popracować. Warto wymieniać się nie tylko wiedzą i krokami, lecz także luźnymi przemyśleniami. Każde przemyślenie, mimo, że może wydawać się nam nieracjonalne, prowadzi do czegoś większego, z ukrytym sensem. Każdy warsztat uczy nas czegoś nowego. Wiedza, która nam po nim zostanie, odciśnie piętno na wiele, wiele lat.

W świecie tancerz dość istotne jest, by się notorycznie dokształcać, zbierać informacje próbować i poznawać nowe rzeczy. Czerpać z innych stylów, nie tylko z własnego, przewodniego. Dowolny krok wywodzący się z innego stylu, możemy dopracować pod siebie. Zmienić, zamienić, dołożyć, odjąć, tak, by nam było wygodnie i żebyśmy czuli się z nim dobrze. Trwałe powtarzanie i rozwijanie, pozwoli w pełni go zrozumieć od podstaw. Technika i płynność natomiast spowoduje oddziaływanie na niego, co w rezultacie wydobędzie z niego smak. Dowolnie wybrany przez nas krok, pod wpływem regularnego powtarzania i dopracowywania, pozwoli nam, tworzyć różne kombinacje z nim i modyfikować go na różne sposoby. Znaczącą rolę odgrywa ilość powtórzeń, wskutek czego nasze ciało zaczyna zapamiętywać każde łączenie, kroki, a przede wszystkim poprawia w znaczący sposób technikę. Posiadać wypracowaną technikę to już połowa sukcesu. Na kolejną połowę pracować będziemy już całe życie..


Top