Taniec porusza Toba i Twoim światem


Autor: Weronika Stanisławek

Artykuł to tekst nagrodzony trzecim miejscem w drugiej edycji konkursu literackiego „Napisz Taniec”. W kategorii osoby dorosłe.

Zaczęłam tańczyć jak miałam 13 lat – teraz mam 23. Po moich dziesięciu latach z tą piękną sztuką bardzo wyraźnie widzę jak mocno wpłynęła ona na moje życie, postrzeganie świata i samej siebie oraz na moje relacje z innymi. Taniec to dużo więcej niż sport czy aktywność fizyczna – dla mnie to pewna filozofia życia, która wpływa na całe nasze istnienie. Bardzo często patrząc na człowieka posiadającego jakąś pasje wydaje się on być bardziej "żywy”, podziwiamy, że w tych zabieganych czasach znajduje czas na robienie tego co kocha, zazdrościmy umiejętności czy wytworzonych dzieł. Często wydaje się on być odklejony od naszego świata, nie całkiem normalny – moim zdaniem tak właśnie jest, ponieważ taniec sprawia, że zaczynamy szerzej patrzeć na świat, otaczającą nas rzeczywistość i ludzi wokół. Można to zauważyć w kilku aspektach.



Szukanie i odnajdywanie siebie

Ponieważ taniec wiąże się z nieodłączną pracą nad własnym ciałem i umysłem tancerze ciągle zaglądają w głąb siebie aby poprzez ruch wyrazić to co czują, pozbyć się frustracji czy naprawić słabe punkty zarówno w ciele jak i w psychice. Szukajac nowych ruchów dostosowujemy je do tego, aby naszemu ciału było wygodnie je wykonywać, by były dla nas naturalne. Dzięki temu wiemy czego aktualnie potrzebuje nasze ciało – przykładowo często miałam tak, że po ciężkim, stresującym dniu wpadałam na sale i moje ciało samo wybierało ruchy falujące, spokojne przejścia i prześlizgi. Idąc na sale nie myślałam, że właśnie to chce poćwiczyć – po prostu mój organizm sam wiedział że potrzebuje relaksu i wyciszenia. Dla wielu monotonne powtarzanie tych samych ruchów może wydawać się być nudną męczarnią, a w takich dniach dla mnie to odpoczynek dla głowy, kiedy jedyne o czym myślę to to, by jak najpłynniej przejść z jednej pozycji do drugiej. Patrząc w ten sposób taniec ma wymiar niezwykle terapeutyczny, ponieważ nieświadomie sami sobie pomagamy. Bardzo mocno odczułam to podczas przygotowań do matury gdzie nadmiar stresu wyrzucałam na Sali tanecznej i mimo większego zmęczenia fizycznego miałam dużo bardziej świeży i otwarty umysł na późniejszą naukę. Takie świadome, bądź nieświadome odnajdywanie własnych potrzeb jest niezwykle ważne w czasach gdzie znalezienie chwili by pomyśleć nad tym czego mi potrzeba wydaje się być niemożliwe. Czasami nie potrzeba nam lekarzy, książek i poradników o tym jak osiągnąć spokój lub polepszyć swój nastrój – wystarczy odnaleźć coś, co daje nam przyjemność, co sprawia że zapominamy o wszystkim i skupiamy się na sobie. Kiedy już to znajdziemy (co jest samo w sobie trudnym wyzwaniem) warto dać sobie wolność i pozwolić aby nieskrępowana miłość do tego uzdrowiła nasze bóle lub wyraziła naszą radość – nawet poprzez zwykłe bujanie się do muzyki. Odnalezienie pasji w życiu nadaje mu sens - wiemy że jest coś, w co możemy uciec, coś czym możemy dzielić się z innymi i dawać im radość. Świadomość, że jesteśmy w czymś dobrzy zwiększa naszą samoocenę, pozwala czuć się wyjątkowo. Taniec stał się dla mnie nadzieją, dającą mi siłę do dążenia do celu i radzenia sobie z trudnościami. W razie czego wiem, że mam coś czego nikt mi nie odbierze – muzykę i ciało, które dadzą mi ukojenie i radość.


Podejście do ludzi

Podczas tych dziesięciu lat spotkałam bardzo dużo ludzi na różnego rodzaju wydarzeniach Hip Hopowych, zajęciach i warsztatach. Nasza kultura jest zbiorowiskiem mega barwnych i ciekawych osób, które udowodniły mi, że nie można oceniać ich powierzchownie oraz że każdy z nas ma własną historię, której nie widać na pierwszy rzut oka - hip hopowcy czy bboys są tego idealnym przykładem. Dla szarego człowieka koleś w dresach, ortalionie i za dużej bluzie wygląda co najmniej na pana spod ławeczki, któremu sypnie się czasem dwa złote. Jak bardzo mogliby się zdziwić wiedząc, że to np. człowiek pracujący w kulturze, organizujący eventy na rzecz lokalnej społeczności. Dzięki tańcu nauczyłam się, że każdy z nas ma w sobie coś w czym jest dobry, że pierwsze wrażenie potrafi być złudne, oraz że wiek to naprawdę tylko liczba. Nie zliczę ile razy lepiej rozmawiało mi się z osobą dużo młodszą, lub dużo starszą niż z ludźmi w moim wieku. Wydaje mi się, że pasja ma w sobie moc łączenia ludzi na totalnie innym poziomie – nagle z obcych sobie osób potrafimy w mgnieniu oka działać razem, nie bojąc się dotyku, opinii i oceny. Widząc nawet w jakimś randomowym miejscu osobę posiadającą taką samą pasję od razu tworzy się między nami pewnego rodzaju nić porozumienia – ja rozumiem ciebie, a ty mnie, bo kochamy i rozumiemy tą samą rzecz. Wiemy ile czasu i poświęcenia zajęło nam dojście do naszego obecnego poziomu – taki poziom zrozumienia jest niedostępny „zwykłym” ludziom z naszego otoczenia. Nie muszę już nawet wspominać o tym, że dzięki tańcu zdobyłam przyjaciół na całe życie, ekipę, którą mogę nazwać rodziną. Przez te wszystkie lata nauczyliśmy się szacunku do swoich odmienności, odpowiedzialności za własne słowa i czyny oraz przyjmowania krytyki. Świadomość, że są na świecie ludzie, którzy rozumieją twoje spojrzenie na świat oraz wewnętrzne problemy, których nie zrozumiałby nikt inny jest na wagę złota.


Spojrzenie i wrażliwość na świat

Taniec bardzo mocno uwrażliwił mnie na świat. Myślę, że szukanie piękna w ruchu i muzyce sprawia, że automatycznie szukam ich w ruchach i dźwiękach otaczającej mnie rzeczywistości. Nie wiem, czy każdy człowiek idąc ulicą zachwyca się kolorem drzew, zapachem kwiatów czy śpiewem ptaków – mimo, że dla wielu to może być zbyt ckliwe i romantyczne ja tak robię. Staram się zauważać i przede wszystkim doceniać wszystko co mnie otacza – zarówno to co ładne jak i to co brzydkie, bo wszystko mnie czegoś uczy. Mówienie do siebie „jejku jak dzisiaj jest pięknie!” sprawia, że życie wydaje się być chociaż na chwilę lepsze, uświadamiam sobie że jestem w uprzywilejowanej pozycji mogąc podziwiać piękno natury, a nie np. walczyć o ostatni kawałek chleba. Dzięki takiemu podejściu doceniam to co mam i nawet nie chcę już nic więcej (przynajmniej w tym momencie). W takich chwilach czas się na chwile zatrzymuje i wszystko się uspokaja. Wydaje mi się, że taka wrażliwość jest zarówno błogosławieństwem jak i przekleństwem, ale mimo wszystko to piękne, że taniec i sztuka otwierają szerzej nasze horyzonty i pozwalają czerpać inspirację z otoczenia. W dzisiejszych czasach konsumpcjonizmu, gdzie ciągle chcemy więcej i więcej, docenienie tego że jesteś zdrowy, silny, możesz oddychać czystym powietrzem, pić czystą wodę i robić to co kochasz jest czymś co sprawia, że życie staje się prostsze i po prostu piękniejsze. Docenianie małych rzeczy jest dla mnie niezwykle ważne i myślę, że wyniosłam to właśnie z tańca. Świętowanie małych sukcesów na Sali np. nauka jakiegoś kroku, czy utrzymanie freeza 3s dłużej, nauczyło mnie pokory i cierpliwości. Wiem, że taniec jak i całe życie to proces i nic nie przychodzi od razu.


Trudne wybory dzielenia czasu

Mam wrażenie, że obecnie każdy z nas ma za mało czasu – jeszcze nie słyszałam by ktoś narzekał na jego nadmiar. Praca, nauka, pasja, rodzina, znajomi – każda z tych części mojego życia wymaga poświęcenia czasu, którego w ciągu dnia mam niezwykle mało. Dzięki tańcu nauczyłam się, że czas to naprawdę największy skarb jaki posiadamy i to na co/kogo go przeznaczamy najbardziej pokazuje na czym nam zależy. Niestety wiąże się to z niezwykle trudnymi wyborami – o ile z pracy mało kto może zrezygnować to już wybór między treningiem, spotkaniem z przyjaciółmi, a spotkaniem z rodziną jest dużo bardziej problematyczny. O ile zawsze miałam ustalone dwa dni w tygodniu na trening to niestety przez pracę i studia, nie mogę trenować tyle ile bym chciała. Często też jest tak, że wybór między przyjściem na salę, a przyjściem do rodziny jest dla mnie sytuacją bez dobrego rozwiązania. Nauczyłam się już, że w takich sytuacjach należy kierować się serduchem – każdy z nas musi sam wybrać co dla niego i dla jego bliskich będzie najlepsze. Warto otaczać się takimi osobami, które zrozumieją twój wybór jakikolwiek by nie był. Zdałam sobie też sprawę z tego ile czasu marnowałam kiedy byłam młodsza i jedynym moim obowiązkiem było chodzenie do szkoły – trenowałam wtedy więcej, ale teraz wiem, że to był najlepszy czas do rozwijania siebie i swoich pasji i mogłam z niego skorzystać jeszcze mocniej. Dlatego też teraz, pracując z dzieciakami i ludźmi młodszymi ode mnie zawsze staram się ich uświadomić, że niestety wraz z dorastaniem raczej nie będzie łatwiej i trzeba korzystać z każdej szansy, która staje nam na drodze. Uświadomienie sobie jak bardzo cenny jest czas, każda godzina treningu czy rozmowy z bliskimi sprawia, że zaczynamy lepiej go planować i doceniać chwile i wyjazdy spędzone na czymś co kochamy.



Top