Dlaczego warto napisać taniec?

Tekst i ilustracje: Robert "Jamnik" Jamiński


Ciężko powiedzieć w jakich czasach obecnie znajduje się ludzkość. Czy jesteśmy bliżej, czy dalej końca,. Technologia gna do przodu tak jak inflacja. Panuje wszechobecna moda na szybciej, więcej, mocniej. Jakość przestaje mieć znaczenie, jeśli nie idzie za nią ilość. Gdzie nas to zaprowadzi? Nie mam pojęcia. Mam natomiast pojęcie gdzie zmierzają młode pokolenia. Obserwuje każdego dnia dzieci oraz szeroko pojętą młodzież i niestety nie mam dobrych wieści. Coraz ciężej jest z nimi pracować. Pomijając już kwestie chorób „cywilizacyjnych”, których ostatnio coraz więcej takich jak różne znamiona autyzmu, ADHD (które zresztą stawia więcej znaków zapytania niż jeden z dziesięciu) czy inne zaburzenia natury genetycznej lub innej, bliżej nie znanej. Mamy jeszcze pełną gamę zaniedbań, przeoczeń czy najzwyklejszego braku lub nadmiaru miłości rodzicielskiej. W skład tych zaniedbań wchodzą zarówno te psychiczne, wynikające z braku czasu rodziców jak i te cielesno motoryczne wynikające z wygody, rozwoju technologii oraz systemu nauczania w obecnych czasach.


Trzy typy małych serc

Z jednym lub drugim zaniedbaniem, a bardzo często z obiema naraz musimy się zmagać coraz częściej. Doprowadziło to do takiej kolei rzeczy, że w swoim nauczaniu tańca dziele dzieciaki na trzy grupy. Określam ich jako: Specjaliści, Dzieciaki oraz Łotry. Ostatnia grupa łotrów to dzieciaki, którym czegoś ewidentnie brakuje, czy to z powodu genetyki, czy zaniedbań. Zazwyczaj są to dzieciaki wychowywane z głową przy tablecie, telefonie lub telewizorze. Te dzieciaki wymagają specjalistycznej opieki zanim przyjdą na regularne tańce. Niezależnie od tego czy musi to być opieka terapeuty, który pomoże takiemu dziecku wyjść do realnego świata czy fizjoterapeuty, który spróbuje naprawić mu ciało po setkach godzin spędzonych w jednej pozycji.



Drugi rodzaj to „Specjaliści” specjaliści to dzieciaki, które od małego wychowywane są w duchu sportu czy aktywności fizycznej, ale w bardzo wąskim znaczeniu tego słowa. Przykładowo mamy chłopca, który potrafi w mistrzowskim czasie przepłynąć 20 basenów olimpijskich, ale podczas zabawy z rówieśnikami zabija się o własne nogi. Ponieważ większość życia spędził na konkretnym rodzaju aktywności, kosztem sprawności ogólnej.




I trzecia grupa „Dzieciaki”. Czyli po prostu dziecko – takie jakim powinno być. To dziecko, które balansuje pomiędzy światem łotrów, a specjalistów. Ma czas na naukę, na aktywności fizyczne, na głupoty i przede wszystkim na zabawę – a jeśli jeszcze na ruchową, to już całkiem idealnie. Tych „dzieciakowych dzieciaków” jest niestety coraz mniej. I ja zdaje sobie sprawę, że namawianiem do pisania o tańcu tego nie zmianie, ale zakreśliłem tutaj pewien problem, który wynika z tego, (wnioskuję z własnych doświadczeń), że ludzie nie mają czasu by się zatrzymać i zastanowić, ponieważ pęd świata, nam na to nie pozwala. A jeśli rodzice się nie zatrzymają, to nie nauczą tego swoich dzieci, a jednym ze sposobów by się zatrzymać, jest właśnie pisanie o tym co się kocha.


Wspólny mianownik

Każda z tych grup potrzebuje innego podejścia a dodatkowo każde z dzieci także potrzebuje indywidualnego podejścia, ponieważ każde dziecko to delikatne niczym piórko istnienie. Na szczęście jest coś co jest wspólnym mianownikiem łączącym wszystkie te grupy i wszystkie te indywidualności. Ogromna wyobraźnia, a co za tym idzie odczuwanie świata o wiele bardziej intensywne niżeli może nam się wydawać.

Z jaką intensywnością w ciągu swojego dorosłego życia doświadczasz tego spaniałego uczucia, że cos widzisz lub robisz pierwszy raz w życiu? Im jesteś starszą i bardziej doświadczoną osoba tym to uczucie występuje coraz rzadziej. Pomyśl, że im dziecko jest mniejsze tym więcej doznaje takich epickich momentów! Tę dziecięcą wyobraźnie i nieograniczoną wolność należy pielęgnować, ponieważ szkoła często w tym nie pomaga – niestety.

Trzeba zrozumieć, że diametralną różnicą w odczuwaniu i doznaniu jest moment, w którym człowiek czyta to co chce, co go interesuje niż moment gdy czyta coś co musi. Tylko wtedy jest w stanie zatrzymać się na chwile i odpłynąć, wysnuć jakieś przemyślenia, otworzyć umysł. Podobnie jest z pisaniem, z tym, że tutaj dochodzi jeszcze aspekt sztuki, kreowania, pozostawiania siebie, swojego wnętrza na papierze już na zawsze. Uważam, że to zupełnie inny poziom odlotu niżeli czytanie. Zdaje sobie sprawę, że pisanie nie jest najmodniejszą z obecnie dostępnych sztuk. Łatwiej jest obejrzeć film niżeli go stworzyć. Łatwiej jest przeczytać coś, niż coś napisać – naturalne. Ale to właśnie pisanie jest jedną z najbardziej naturalnych form artystycznego wyrazu naszych dzieci – problem tylko w tym, że jest źle ukierunkowana. Młodzież ciągle do siebie pisze, komentuje, tweetuje, opisuje filmy i hejtuje. Przekierowanie tego na pisanie o czymś co się kocha, Może być prostą drogą by nauczyć dziecko choć na chwile zniknąć samemu ze sobą, i zastanowić się czego właściwie ja chcę w życiu? Czym chce się podzielić?


Dziedziny to kosmyki, a sztuka to warkocz.


Działa to trochę jak medytacja. Zaczynasz – znikasz. Czasem napiszesz coś znaczącego, a czasem coś kompletnie bez znaczenia. To kompletnie nie istotne, bo akurat to urodziło się w twojej głowie, na to twój umysł miał ochotę. Pisanie jest jedną z form sztuki nie bez powodu. Każda forma sztuki i obcowanie z nią daje zarówno dzieciakom jak i dorosłym zupełnie inne doznania. Każda z dziedzin sztuki potrafi się tez przeplatać pomiędzy swoimi siostrami, niczym swoisty warkocz. Im dłużej obcujemy z różnymi formami tym piękniej potrafimy ten warkocz pleść, A z im większej ilości kosmyków go pleciemy tym bardziej zaczynamy rozumieć po co właściwie to robimy i jak bardzo to wszystko tworzy spójną całość. Tak jak w moim przypadku moją główna pasją jest taniec, ale inne rzeczy których próbuję jak lepienie, rzeźbienie, malowanie czy chociażby pisanie sprawiają, że mój pogląd na taniec i jego rozumienie diametralnie się zmieniają. Mam dzięki temu to niebywałe szczęście patrzeć na taniec z różnych perspektyw. Dzięki pisaniu zrozumiałem swoje dobre i złe strony, dzięki pisaniu zrozumiałem czego w życiu chce. Gdzie chcę kierować moją taneczną energie. Połączyłem i utrwaliłem całą masę historycznych faktów, które pozwoliły mi wybudować swój taneczny, fundament wiedzy i przepleść go z moim smakiem.

Nigdy nie byłbym choć w połowie tak świadomym tancerzem jakim jestem gdyby nie to, że napisałem wszystko co czuje, a następnie przeczytałem to, przeanalizowałem i dowiedziałem się kim jestem. A wiedza kim jesteśmy i do czego jesteśmy zdolni jest najważniejszym punktem, do którego warto dążyć w życiu. Zarówno dzieci jak i dorośli potrzebują tej chwili bycia tylko ze sobą, bycia w kreowaniu, spędzenia odrobiny czasu w swojej wyobraźni. By później to napisać, pokazać, opowiedzieć o tym co się lubi. W tym przypadku o tańcu. Lubisz taniec to napisz taniec.



Potraficie to, ale trzeba spróbować…

Dwie dotychczasowe edycje pokazały jak wspaniali, inspirujący i kreatywni potraficie być oraz jaki zrobiliście progres względem kolejnej edycji. To naprawdę niesamowite. Potraficie pięknie pisać. Potraficie działać w takich dziedzinach sztuki, o jakich nie mieliście pojęcia. (Problem w tym, że nie próbujecie – dupki zasrane). Podobnie sprawy się mają w kwestii nocnego malowania , które organizujemy w DOTSPOCIE regularnie. Ostatnio odbyła się już 12 edycja i wiecie co? Nie było tam słabego obrazu, progres każdego z nas, amatorów jest ogromny a to wszystko dla tego, że próbujemy!


Kochani, tańczcie, piszcie, rysujcie, malujcie i czerpcie z każdego rodzaju sztuki. Obcowanie z każdą z dziedzin w inny sposób rozwinie wasz taniec. Kochani rodzice tancerzy, kupujcie im książki takie jakie chcą, pozwólcie im pisać co chcą i jak chcą. Pozwalajcie popełniać błędy. Najwięksi tego świata swoją legendę wybudowali na fundamencie porażek. Nakierowujcie ich, pokazujcie świat, zapoznawajcie ze sztuką, z różnymi formami ruchu. Niech ich ciało będzie rozwinięte wszechstronnie motorycznie, a umysł wszechstronnie artystycznie. To da im wystarczające podwaliny by mogli zostać w życiu kim tylko zechcą.

Odciągnijcie ich od tych komputerów, telewizorów i zabierzcie te zasrane telefony i tablety. Wyjdźcie z nimi na spacer i pokażcie jak piękne mogą być gwiazdy.


Pozdrawiam. Jamnik.



Top