Robert "Jamnik" Jamiński

Autorka wywiadu: Gosia Feręs
Milejów 8 kwietnia 2014r.

Wywiad, który został przeprowadzony na potrzeby zaliczenia pracy na kierunku: Dziennikarstwo i komunikacja społeczna, Wyższa Szkoła Przedsiębiorczości i Administracji w Lublinie. Skoro już powstał, poprosiłem Gosie o możliwość udostępnienia. Otrzymałem przyzwolenie i tym sposobem zamieszczam wywiad. Pomysłem, że pozwoli wam poznać mnie lepiej niż jakikolwiek opis mojej osoby. Nie pozostaje mi nic innego ja zaprosić was na podróż po mojej głowie.

Gosia: Jak zaczęła się Twoja przygoda z tańcem?

Jamnik: Od zawsze byłem dzieckiem, które nie mogło usiedzieć w miejscu, ale też zawsze ciągnęło mnie do czegoś innego niż „standard” nie chciałem grać w piłkę jak wszyscy. Przygoda z tańcem rozpoczęła się jak miałem, co najmniej kilka latek, spałem w pokoju rodziców gdzie był telewizor. Pewnego razu obudziłem się w środku nocy i leciał jakiś program muzyczny. Zobaczyłem wtedy teledysk utworu „Bania u cygana” zespołu Zero, nie miałem kompletnie pojęcia, co robią ci panowie, ale gdy zobaczyłem jak wirują na głowie zakochałem się bez pamięci. Od tamtej pory szedłem już tylko w jednym kierunku.



Gosia: Czy był ktoś, kto Cię zainspirował?

Jamnik: Ogromną inspiracją był dla mnie mój tata, który trenował sztuki walki i to zapewne od niego moje zamiłowanie do sprawności fizycznej. To również mój tata zaraził mnie miłością do Bruca Lee, który do dzisiaj jest jedną z moich największych inspiracji. Inspiracja jest tak istotnym tematem w życiu tancerza jak sam taniec, każdy ruch, jeśli ma być prawdziwy rodzi się z inspiracji. Inspiracja to dla mnie sztuka patrzenia na zwykłe rzeczy w niezwykły sposób. Im dłużej robisz cos, co kochasz tym łatwiej z takiej umiejętności korzystać.



Gosia: Jak długo pracowałeś na osiągnięty efekt?

Jamnik: Zależy, co masz na myśli mówiąc „osiągnięty efekt”. Jeśli pytasz, od ilu lat tańczę to styczność z tańcem miałem od małego, ale profesjonalnie zajmuje się tematem od prawie 7 lat. Ile mi zajmie by osiągnąć zadowalający efekt? Zapewne całe życie. Ponieważ cały czas jestem nieusatysfakcjonowany i wiem, że może być lepiej, ciągle jestem głodny wiedzy i mogę jedynie potwierdzić, że tancerz uczy się przez całe życie, jeśli zamyka się na naukę – dla mnie przestaje być tancerzem.



Gosia: Jakie style tańczysz?

Jamnik: Staram się tańczyć, co tylko się da. Od zawsze moją największą miłością był B-Boying potocznie znany ludziom, jako Break Dance. Zagłębiając się w kulturze Hip Hop zarażałem się kolejno także takimi stylami jak Hip Hop Dance, House czy Locking – to style, w których czuje się dobrze, ale tańcząc korzystam z Poppingu, Dancehallu czy nawet Krump’u ponieważ każdy styl oferuje coś całkiem innego.



G: W czym czujesz się najlepiej?

J: Tak jak wspominałem wcześniej tańczę różne style, ale tylko B-boying pozwala mi się naprawdę otworzyć i poczuć wolność, jaką oferuje taniec.



G: Co Cię najbardziej kręci? ( w tańcu oczywiście);p?

J: Jest wiele rzeczy, ale jeśli mam się skupić na tych najistotniejszych to przede wszystkim to, że potrafi odwzajemnić każde uczucie, jakie w niego wrzucimy. Jeśli jestem smuty– taniec mnie wysłucha i wyznaczy drogę, którą iść. Jeśli jestem radosny jest świetnym sposobem by pokazać tę radość i przelać ją na innych, gdy jestem zły mam możliwość wyładowania energii, gdy kończę ciężki trening to tak jak bym zaczynał nowy rozdział w życiu. Emocje opadają i patrzę na wszystko świeżym spojrzeniem – mam nową szansę. Ponadto każdy może odnaleźć w tańcu to, czego szuka – to jest jego piękno.



G: Były chwile, kiedy chciałeś zrezygnować z tańca?

J: Chyba każdy w swoim życiu ma chwilę zwątpienia, ale czy jeśli się kogoś naprawdę kocha to się z niego rezygnuje? Koniec końców u mnie takie myśli częściej były spowodowane kontuzją bądź innymi problemami jak np. brak miejsca do treningu, niż moją niechęcią. Zawsze jednak znajdywałem rozwiązanie. Taniec podobnie jak sport wymaga wielu wyrzeczeń, wielu poświęceń i ogromu ciężkiej pracy. To bez ustające dążenie do bycie lepszą wersją siebie. Wiele razy się złościłem wiele razy tez płakałem, ale zawsze parłem do przodu jak głupi. Jeśli próbuję wykonać jakiś ruch i w końcu, po roku prób się to udaje to chodzę z podniesioną głowa przez kolejny rok. To uczucie rekompensuje wszelkie chwile zwątpienia, kontuzje i całą resztę.



G: Ciężko jest Ci pogodzić taniec z życiem prywatnym?

J: Staram się to jakoś rozgraniczyć, ale nie jest to proste. Jeśli taniec jest twoim głównym źródłem dochodu a dodatkowo kochasz się w nim całym sercem to towarzyszy ci on przez cały czas. Nie da się prywatnie nie być tancerzem, jeśli w twoich żyłach płynie Hip Hop. Jakkolwiek z moimi tanecznymi znajomymi mam bardzo dobry kontakt to najbardziej cierpią na tym moi znajomi i przyjaciele, którzy nie siedzą w tanecznym świecie. W każdym razie zauważam, że coraz bardziej rozumieją miłość, jaką darze taniec. Rozumieją, że, kiedy już dopadnę chwilę czasu wole ją poświęcić rodzinie niż znajomym.



G: Czy Twoi rodzice nie mieli nic, przeciwko, że idziesz w tym kierunku?

J: Rodzice jak to rodzice zawsze znajdą coś, co nie będzie po ich myśli, zabraniać nie zabraniali, ale wspierać też nie koniecznie. W moim przypadku wyszło to chyba na lepsze, bo bardziej mnie to motywowałoby im udowodnić, że dam rade. Jeśli bardzo w coś wierzysz to jesteś w stanie zarazić swoją miłością nawet najtwardsze serducho. Obecnie moja mama i tata często proszą bym wysłał swoje filmiki, bo chcą pokazać je znajomym, co znaczy, że chyba są dumni. Szanują to, co robię i teraz czuję, że mnie w tym wspierają. Dam wam radę! Wytrwałość jest tutaj kluczem.



G: Jaką pozycję zajmuje Taniec w Twojej hierarchii ważności?

  1. Moi bliscy (tj. rodzina, narzeczona, najbliższy przyjaciele)
  2. Taniec
  3. Reszta świata…



G: Twoja partnerka również zajmuje się tańcem?

J: Na szczęście tak ;) Inaczej ciężko było by jej wytrzymać z kimś takim jak ja.



G: Czy Wasza miłość rozpoczęła się dzięki wspólnej pasji?

J: Nie. Nasza miłość a taniec to dwie różne bajki, które połączyły się w jedną opowieść i teraz piszemy jej rozdziały razem. Taniec nas nie połączył aczkolwiek teraz chyba jest jednym z najsilniejszych ogniw, które tworzą to nasze zwariowane uczucie.



G: Niedługo Wasz ślub…czy masz już pomysł na Pierwszy Taniec?

J: Heheh… coś czułem, że nie uniknę takiego pytania. Na razie najlepszym pomysłem jest nie zapomnieć ze stresu jak się tańczy ;). Pomyślimy, pomyślimy.



G: Czy wiążecie Wasze wspólne życie z tańcem?

J: Na pewno taniec będzie nam w jakiś sposób towarzyszył. Na pewno będziemy dążyć do tego by nasze dzieci, chociaż skosztowały odrobiny naszego życia. Jeśli wybiorą inną drogę to super, ale próbować zawsze można. Dotychczas nasze życie z tańcem mija nam naprawdę świetnie, czemu nie miałoby tak być do końca życia.



G: Czy to, co robisz niesie jakiś przekaz dla młodzieży?

J: Młodzież jest dla mnie wszystkim i mam nadzieję, że moje życie i to, w jaki sposób podchodzę do uczenia podopiecznych pozwoli im wyciągnąć odpowiednie wnioski. Mój przekaz jest prosty. Rób to, co kochasz i to, co sprawia ci radość, nie rób przy tym oczywiście nikomu krzywdy. I nigdy, przenigdy nie daj sobie wmówić, że czegoś się nie da zrobić. Nie tańczę dla nagród, czy dla sławy – to nie ma dla mnie znaczenia. Tańczę po to by odkrywać siebie i inspirować innych do działania, do wiary w siebie. Nie uczę podopiecznych jak stać się dobrymi tancerzami chce by stali się dobrymi ludźmi.



G: Czy chciałbyś zajmować się tym do końca życia?

J: Oczywiście.



Gosia: Czy jest coś, co chciałbyś nam jeszcze powiedzieć?

J: U mnie wszystko zaczęło się od chęci bycia innym. Może to właśnie chęć bycia innym jest kluczem do usunięcia funkcji „standard” w naszym życiu. Moim marzeniem jest by rodzice obserwowali predyspozycje swoich dzieci i pozwalali im rozwijać swoje niestandardowe pasje. I co najważniejsze by szkoły wspierały jeszcze bardziej wszystkie poboczne drogi rozwoju. Pamiętając, że zajęcia wychowania fizycznego to nie tylko piłka nożna i siatkówka. Nigdy nie miałem wybitnych ocen z, W-Fu ponieważ nie jeździłem na zawody z piłki nożnej, mimo, że potrafiłem zrobić ze swoim ciałem rzeczy, jakich nie potrafił nawet nauczyciel… Dlatego urozmaicajcie zajęcia, powalajcie każdemu się wykazać, ktoś może nie być urodzonym piłkarzem ale ma świetne predyspozycje na gimnastyka, czy chociażby tancerza.


Pozdrawiam wszystkie otwarte główki!

Wchłaniajcie wiedze, która pozwoli wam spełniać marzenia i bądźcie szczęśliwi!

Piona!


Top