Praktyka Ruchu w teatrze

9-10 listopada 2019 roku Highslide JS

Kiedy w Internecie pojawiła się informacja o trzeciej edycji imprezy "Hip Hop w Teatrze" organizowanej przez Marcina Bilendę w Polskiej Filharmonii Sinfonia Baltica im. Wojciecha Kilara w Słupsku poczuliśmy, że nareszcie jest to coś w czym Praktyka Ruchu w obecnej formie znajdzie dla siebie miejsce.


Podjęliśmy decyzję, że pojedziemy i tak też zrobiliśmy. Wypadł nam finalnie 4 dniowy wyjazd przepełniony przygodami, tańcem i inspiracją.

Highslide JS Highslide JS Highslide JS Highslide JS

Wyjechaliśmy w piątek ok godziny 6:30 z Jaszczowa, bus z Lublina do Warszawy był ok godziny 7:20. Większość drogi przespaliśmy - czego w sumie się spodziewałem. Następnie mieliśmy pociąg z warszawy o godzinie 11:20. Podróż zleciała nam całkiem wesoło. Na miejsce dotarliśmy na godzinę 16:30. Zakwaterowanie, zakupy i oczywiście szybki rekonesans okolicy - tak by wiedzieć jak daleko mamy do miejsca docelowego samego turnieju.

Highslide JS Highslide JS Highslide JS Highslide JS

Ten wieczór spędziliśmy na graniu w gry, jedzeniu, odrobinę potańczyliśmy i poszliśmy spać, ponieważ próby światła i sceny miesimy jako pierwsi - już o 8 rano.


Kolejnego dnia pobudka o 6:30 i na 7:30 byliśmy już na miejscu. Scena nas zaszokowała ponieważ spodziewaliśmy się czegoś ogromnego, czegoś co przytłoczy nas swym blaskiem. A dostaliśmy bardzo kameralne klimatyczne miejsce przypominające do granic możliwości scenę, którą mamy w GOK - było dla nas o tyle przyjemne, że czuliśmy się tam jak u siebie. Występ był dla nas dosyć trudny, ponieważ na potrzeby tego występu przerabialiśmy choreografię uwzględniając przy niej rady jakich udzieliła nam Anna Żak. Tańczyliśmy również bez Sylwii, przez co byliśmy zmuszeni przerobić muzykę i nadać innego sensu całej historii. Finalnie wyszło to na plus - jednak była to swojego rodzaju premiera co powodowało dodatkowe stresy. Pojechaliśmy tam oczywiście z choreografią "Jeszcze Anioły Mają nogi i Kreatywność" - a opis jakim ją promowaliśmy wyglądał następująco:


"Choreografia "Jeszcze Anioły mają nogi i Kreatywność" powstała z potrzeby serca. I jest naszym wspólnym tworem. Chcemy poprzez nią pokazać, jak wygląda nasze podejście to tańca ulicznego. W jaki sposób widzimy łączenie go ze sztuką teatralną. Chcieliśmy poprzez taką formę dotrzeć również do prostych ludzi z miejsc, w których mieszkamy, by pomóc im zrozumieć dlaczego taniec uliczny, który robimy uważamy za sztukę. Choreografia porusza kilka kwestii, które finalnie skupiają się na jednej - tej na, której budujemy naszą ekipę. "


Podaję go ponieważ jego fragmenty będą kluczowe znacznie później.


Nasz występ konkursowy miał się odbyć o godzinie 18:00. Zanim jednak przejdę do emocji towarzyszących wyjściu na scenę, powiem odrobinę o formie samego konkursu i powodach, dla których postanowiliśmy się tłuc przez całą Polskę by potańczyć kilka minut.


Sam Marcin swój turniej opisuje takimi oto słowami:


"Hip Hop w Teatrze jest skierowany do wszystkich tancerzy, którzy poruszają się w technikach street dance i chcieliby zaprezentować swoją twórczość w postaci spektaklu tanecznego na profesjonalnej scenie. Najważniejszym celem festiwalu jest danie możliwości wypowiedzi tym artystom. Kolejnym ważnym celem festiwalu jest zebranie w jednym miejscu ludzi myślących o tańcu podobnie, wymiana doświadczenia i pokazanie nowych możliwości, które zaistnieją po wprowadzeniu street dance na scenę teatru. Stworzenie przestrzeni dla tego typu działań jest bardzo ważne - ludzie przyjeżdżający na nasz festiwal powinni wyjeżdżać od nas bardziej świadomi, a to musi zaowocować tym o co wszyscy zabiegają czyli rozwojem i wyniesieniem street dance na kolejny - wyższy poziom."


Już sam ten opis wystarczająco nas zachęcił, jednak kluczowa byłą tutaj inna kwestia, organizator bowiem umożliwia każdej ekipie po występie "audiencję" u sędziów, wymianę spostrzeżeń i wspólne wyciągniecie wniosków. I liczyliśmy na to całym sercem, ponieważ skrycie wierzyliśmy, że może tym razem ktoś nam powie, w którą stronę iść - lub inaczej, wskaże nam kierunek i doradzi co jest dobre, a co wymaga pracy.

Highslide JS Highslide JS Highslide JS Highslide JS

Wróćmy jednak do 9 listopada - przed samym występem czułem emocje jakich nie czułem jeszcze nigdy. To nie był stres, to nie była ekscytacja, to było coś ponad to. Najciekawsze, że kompletnie nie wiedziałem dlaczego to czuję. Na samej scenie czuliśmy się dobrze, zeszliśmy ze sceny zadowoleni. Sadząc po ilości i intensywności braw, poszło nam dobrze, a reakcja ludzi to dla nas zawsze największa nagroda. Kilkanaście minut później w kulisach oglądaliśmy nagranie z naszego występu. Wspólnie stwierdziliśmy, ze było to najlepsze z naszych dotychczasowych wystąpień. Niezależnie od tego co się wydarzy później, byliśmy z siebie zadowoleni.

Highslide JS Highslide JS Highslide JS Highslide JS

Teraz pozostało tylko czekać na spotkanie z sędziami. W składzie sędziowskim siedzieli trzej panowie: Jacek Owczarek, Krzysztof Skolimowski, Igor Chmielnik. Po kilku godzinach czekania udało nam się wejść. Na początku zadali nam pytanie, co sprawiło, że postanowiliśmy tutaj przyjechać i wystartować właśnie w tym turnieju. Odpowiedzieliśmy, że nie pasujemy z tym co robimy nigdzie wiec chcieliśmy sprawdzić czy wpasujemy się może tutaj. Jak sie okazało, nie pasowaliśmy również tutaj. Spodziewaliśmy sie również i takiego scenariusza, dlatego też nie było to dla nas zaskoczeniem. Rozmowa z jurorami dała nam jednak ogrom wiedzy i rozjaśniła drogę, którą powinniśmy podążać, ponieważ fakt, że nie pasowaliśmy tutaj nie był dla nich niczym złym. A wszystko dlatego, że byliśmy z nimi w 100% szczerzy, choreografia była dokładnie tym co zapowiedzieliśmy poprzez jej opis. I sprawdzała jako taka forma - byli wdzięczni, że pokazaliśmy im nasz sposób na przeniesienie Hip Hopu na deski Teatru. Zrozumieliśmy jednak, że oni tutaj szukają czegoś więcej i mówiąc więcej mają na myśli większą głębie, nasz pokaz był dla nich zbyt prosty, zbyt jasny.

Highslide JS Highslide JS Highslide JS Highslide JS

Dostaliśmy informację, że mamy niesamowitą precyzję, że technicznie jest to świetne, że jesteśmy bardzo sprawni i posiadamy niesamowitą bajkowość w opowiadaniu, a dodatkowo mamy jeszcze coś czego obecnie jest tak mało na scenie - poczucie humoru. Jednak jest to gotowy pokaz, gotowy produkt, który możemy spokojnie pokazywać wszędzie i robić z niego show za pieniądze, podchodzi on nawet trochę pod to co robią sztukmistrze. Nie jest natomiast rodzajem sztuki jakiej oni szukają na deskach teatru. Dostaliśmy trochę rad odnośnie emocjonalności i gry aktorskiej od Igora, który z zawodu jest aktorem. Odrobinę pomysłów na rozwój samej idei naszej praktyki od Pana Krzysztofa. Radził by brnąć w poczucie humoru i budować na tej bazie cała komedię, jak również zmienić ruchy płynące z codzienności na hip hopową jakość ruchu, od kaszlu do house, czy od drgawek do poppingu.


Otrzymaliśmy również mnóstwo punktualnie trafionych rad dotyczących kompozycji i całego schematu przedstawienia od Pana Jacka. Pan Jacek radził nam nie centralizować przedmiotów, radził by przed podjęciem decyzji o kompozycji, patrzeć na różne rzeczy z różnej perspektywy, a im więcej perspektyw tym lepiej. Doradził nam również, by rzeczy które chcemy przekazać, jak przykładowo łączenie warstw melodycznych pokazać dosadniej - tak by ludzie mieli więcej czasu na zrozumienie procesu. Panowie umocnili nas w myśleniu, że droga, którą podążamy jest drogą właściwą dla nas, dali kilka rad odnośnie tego jak możemy ją eksplorować z ich punktu widzenia.


Poznaliśmy odrobinę ich punkt widzenia oraz zrozumieliśmy trochę, czym różni się ich teatralne podejście do tańca od naszego "ulicznego".


I wspólnie stwierdziliśmy, że nie jest to droga, którą chcemy podążać. My swoim tańcem i swoją sztuką chcemy dawać radość każdej grupie społecznej, pragniemy by oglądając nas, miłość do tańca czuli zarówno tak wielcy ludzie jak szanowne Jury jak i zwykli ludzie, którzy o tańcu nie maja pojęcia.


I to nam się udało.


W domu byliśmy późną nocą, wyniki zawodów miały być po północy. Złożyło się tak, że tego wieczoru były zawody Red Bull BC One więc, mieliśmy co robić. I jak to powiedział przez sen Filip:


"Na świecie jest 7 kontynentów, setki krajów, 8 planet w układzie słonecznym i tysiące kasztanów, a na końcu i tak wygrywa Menno"


Po Red Bul'u nadeszły wyniki - nie przeszliśmy, ale spodziewaliśmy się tego. Pora iść spać bo jutro warsztaty z Jackiem Owczarkiem oraz Krzysztofem Skolimowskim.


Warsztaty odbyły się w innym miejscu, a mianowicie w Słupskim Ośrodku Kultury gdzie mieści się siedziba Teatru Rondo. Warsztaty rozpoczęły się od pogadanki na temat tego czym jest jakość, i jak się okazało, mało kto znał pojecie jakości. A odpowiedz jest prosta, jakość jest wtedy gdy coś jest "jakieś". Gdy posiada w sobie jakiś ładunek, emocjonalny lub niesie ze sobą jakąś treść, "jakąś" - oznacza "konkretną".


I wokół tej właśnie jakości bazował cały warsztat. Na początku Jacek narysował na tablicy kilka kresek i kilka kropek. I na ich przykładzie szybko zaprezentował nam jak mało jeszcze wiemy, jak mało umiemy i jak słabo jesteśmy rozwinięci koordynacyjnie. Te kropki od tej pory miały być dla nas osadzeniem jakości w przestrzeni - zarysem choreografii. Na której bazowaliśmy dalej. Kolejnym etapem było wymyślenie konkretnych ruchów na bazie czynności narzucanych przez Jacka.


Pierwszym ruchem było ciecie. Każdy z nas miał wykonać cięcie w lewą stronę - ponieważ z lewej była pierwsza kropka na tablicy. Gdy już każdy wykonał dany ruch, Jacek wybierał jedną osobę, by pokazała wszystkim jak go wykonuje. Los chciał, że padło na Fifcia. Jacek zadawał Filipowi dziesiątki pytań i kazał powtarzać ruch. "Dlaczego tniesz?"," Co tniesz?" Co jest na około ciebie?" Co czujesz?" Jak to czujesz?". Z każdym pytaniem i każdą odpowiedzią ruch Filipa stawał się lepszy i "prawdziwszy". Gdy ruch był już wystarczająco "sensowny" wszyscy mieli go powtórzyć.


Jacek nauczył nas tym jak sprawiać by ruch był jakościowo dobry - jak nadawać mu sens. To samo przeszły jeszcze dwie kolejne osoby, skrupulatnie tłumacząc co robią, dla czego to robią i tak dalej. Gdy już mieliśmy wszystkie 3 ruchy przeszliśmy do tańczenia choreografii. Najpierw wszyscy równo, później każdy w swoim tempie, a jeszcze później każdy zaczynał od innego ruchu.


Następnie Jacek poprosił mnie na środek i powiedział bym freestylował do muzyki Hip Hopowej korzystając z tych ruchów, a raczej jakości tych ruchów. Doznanie było magiczne.


Później zarówno Weronika jak i Filip mieli okazję tego skosztować. Weronika tak jak ja - solowo natomiast Filip jako trio z dwiema dziewczynami.


Na koniec Jacek odpowiadał jeszcze na pytania uczestników i poruszył tam bardzo ważne kwestie. Jedna dotyczyła emocjonalności i dotyczyła tego, by nie starać się "być w emocji" na scenie, ponieważ będąc pod wpływem emocji jesteśmy poza kontrolą. Najlepiej nagrać siebie i obserwować jak zachowuje się nasze ciało gdy jesteśmy w konkretnej emocji i później świadomie odtworzyć ruchy, zachowanie, mimikę, które będą świadczyć o byciu w emocji jednak nie dać się nią rozemocjonować w przeciwnym razie - oszalejesz.


Highslide JS Druga kwestia dotyczyła pracy na płaszczyźnie choreograf - tancerz. Jacek opowiedział tam o wydawać by się mogło bardzo oczywistej kwestii, która jednak otworzyła mi oczy. By zrozumieć się z tancerzem musimy poznać sposób w jaki rozumie on ruch, każdy tancerz może go rozumieć trochę inaczej. Jeden musi widzieć jak ma coś zrobić, inny musi usłyszeć muzykę, do której ma to zrobić, jeszcze inny musi sobie matematycznie rozliczyć, a znajdzie się zapewne też taki który musi wiedzieć w czyją rolę się wcielić. Każdy z nich wykona ruch dobrze, ale dopiero wtedy gdy zostanie mu on wytłumaczony w przystępny dla niego sposób.


Warsztat naprawdę dał nam bardzo dużo... to jeden z tych warsztatów, dzięki którym zmieniasz pogląd na pewne kwestie. Może to zabrzmi samolubnie, ale czułem gdzieś wewnętrznie, że Jacek robił ten warsztat pod nas, chciał pokazać nam na czym polega różnica w sztuce, którą on tworzy na scenie, a sztuką, którą my robimy. I nie mogłem sobie wyobrazić, by ktoś zobrazował mi to w lepszy sposób. Ten warsztat ostatecznie ukierunkował nas w myśleniu, że nie chcemy robić tego w taki sposób. Poznaliśmy to i będziemy z korzystać z plusów jakie płyną z rozumienia tego podejścia. Jednak w odrobinę inny sposób, w swój sposób.

Highslide JS Highslide JS Highslide JS Highslide JS

Jako, że nie udało nam się przejść dalej, mięliśmy dwa wyjścia. Pójść na finałową galę by zobaczyć zwycięskie pokazy lub pojechać nad morze. Wybraliśmy tę drugą opcje z kilku powodów. A najważniejsze były dwa - Bliźniaczki nigdy nie widziały Polskiego morza - to po pierwsze. A po drugie obiecałem sobie, ze jak kiedyś będę w okresie zimowym lub przedzimowym nad Polskim morzem to biorę kąpiel.

Highslide JS Highslide JS Highslide JS Highslide JS

Pojechaliśmy i było fantastycznie. Jak zaplanowałem tak tez zrobiłem, a towarzyszył mi Filip. Moment gdy przełamujemy kolejną barierę (tym razem barierę zimna) i spełnianie kolejnego marzenia w gronie przyjaciół - bezcenne. Ludzie bili nam brawo za odwagę. To było niesamowite uczucie. Bliźniaczki pokochały morze, a chwil gdy siedzieliśmy wspólnie pod kocem na wale, w środku nocy nie zapomnę do końca życia. Ten wyjazd był dla nas bardzo potrzebny, potrzebny by ekipa mogła ze sobą pobyć nie tylko jako tancerze, ale przede wszystkim jako ludzie.


Powrót do domu był bardzo ciężki, w pociągu nie było miejsc siedzących, a droga trwa ponad sześć godzin, ale taka przygoda to fajna akcja do wspominania.

Highslide JS Highslide JS Highslide JS Highslide JS

Podsumowując. Wyjazd warty każdej sekundy.


Jamnik - Praktyka Ruchu

Top