Narodziny Idei
1998r. / 2004r.
Swoją historię z B-Boy’ingiem zacząłem w naprawdę młodym wieku, była to bodajże pierwsza klasa podstawówki. Razem z Pawłem tańczyliśmy wtedy pewne podejrzane na teledyskach nieznane nam ruchy. Łezka w oku się kręci gdy przypomina mi się jak za młodu walczyliśmy, z nauczycielami którzy karali nas za tańczenie na przerwach bo byliśmy za mali. Walka jednak opłaciła się, bo znaleźliśmy swoje miejsce na W-F’ah, wtedy skład powiększył się o kilku członków Adriana i Andrzeja.
|
Dzien Kobiet 2004 - Pierwszy występ…
8 Marca 2004r..
Wspaniałym wydarzeniem w naszym życiu było otworzenie Sali gimnastycznej w Jaszczowie. To był raj. Pamiętam ten Dzień Kobiet, dzięki któremu udało nam się po raz pierwszy wystąpić. Pokaz nie do końca się udał ze względu na to, że nawalił sprzęt, mimo to jednak daliśmy rade. Sam nie wiem czy to co wtedy tańczyliśmy miało cokolwiek wspólnego z Break Dancem. Zadowoleni z pozytywnego odbioru trenowaliśmy dalej.
|
Własny kawałek podłogi.
27 Sierpnia 2005r..
Zajęcia wychowania Fizycznego, na których nie mogliśmy ćwiczyć tyle ile byśmy chcieli zaczęły nie wystarczać. Trenowaliśmy na podwórku, na trawie i wcale nam to nie przeszkadzało. Dopiero po akcji pod kryptonimem” zawinąć gumoleum sąsiadowi z podwórka” mieliśmy już własny przenośny kawałek parkietu. Trenowaliśmy wszędzie gdzie tylko dało się ulokować nasz wyślizgany kawałeczek gumoleum głównymi miejscami spodkań był stadion oraz ulice Milejowa.
|
Dni Milejowa 2005r. - POCZĄTEK BBOYINGU W MILEJOWIE
Zdjęcia z 11 Listopada 2005r.
Kolejnym ważnym wydarzeniem, które fartem wpłynęło na moją dalszą taneczną karierę. Był przyjazd do Milejowa piosenkarki Agaty Werner, byli z nią dość dobrzy tancerze Break Dance. Po ich pokazie zapytano czy jest ktoś, kto chciał by spróbować swych możliwości, tak się stało, że wypchnięto mnie na scenę. Wiadomo B- Boy jest jak kocur, walczy i się nie cofa. Tak, więc pokazałem co potrafię. Dostałem spore brawa.
Jednak nie to jest najważniejsze, cała akcje zauważyła na szczęście pani Mariola prowadząca zajęcia tańca w GOK, kilka dni później zaproponowała mi możliwość treningów w Gminnym Ośrodku Kultury. Od tamtej pory trenowaliśmy już, jako tancerze Domu Kultury. Jako „Break Boys” ćwiczyliśmy tam ok. w składzie: Robert Jamiński, Andrzej Lis, Paweł Barczak, Adrian Bałaban, Marcin Hryciuk oraz Damian Grabowski.
|
Oficjalnie jako Break Boys
Grudzień 2005r..
Pierwszy oficjalny pokaz Break Boys w Milejowie odbył się na finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w 2005 roku. Z tego występu pamiętam bardzo niewiele. Wiem jednak, że był udany mimo incydentu, jaki miał miejsce a mianowicie tuż przed wyjściem na scenę ekipę opuścił Andrzej Lis. Mimo wszystko poradziliśmy sobie świetnie.
|
Kobiety kochają tancerzy
8 Marca 2006r.
Nasz drugi pokaz, jako połamanej ekipy Break Boysów miał za zadanie być prezentem na Dzień Kobiet w Jaszczowskiej szkole. Mimo, iż nasz poziom był coraz wyższy pokaz również nie wyszedł najlepiej, gdyż większość składu była chora, na szczęście naszym pięknym, kobietkom się podobało.
|
Break Boys to my!
Fotografie z 15 Maja 2006r.
Dni mijały nam na wspólnych treningach a gruba była coraz bardziej zżyta. Wspólnie tańczyliśmy, wspólnie rozrabialiśmy i wspólnie spędzaliśmy każdy dzień. Przyświecała nam nadal jasna zasada, tańczyć gdzie się da i wkładać w to całe swoje serduszko, była to dla nas iście beztroska zabawa i swoista magiczna przygoda, którą wspominam do tej pory, jako jeden z najlepszych okresów w moim życiu, wiele bym oddał, by móc cofnąć się do czasów, gdy byliśmy tak zżyci, gdy nie mieliśmy problemów.
|
Dni Milejowa 2005
25 Czerwca 2006r.
Natomiast ostatnim pokazem, jaki zorganizowaliśmy, jako „Break Boys” był występ na Dni Milejowa i odbywał się na scenie letniej GOK. Ten pokaz wyszedł niestety znacznie gorzej niż pierwszy występ w GOKU. Pamiętam ten dzień jak dziś, temperatura sięgała 30 stopni Celsjusza. Nasze gumoleum dosłownie roztopiło się na rozgrzanym podłożu, nie było mowy o zakręceniu nawet bączka. Mało tego miała wtedy miejsce niesamowita wpadka, na początku występu straciliśmy orientacje i dosłownie wszyscy na raz wbiegliśmy na środek i zaczęliśmy improwizować. Powstrzymując się od śmiechu. Było wesoło.
|
Pierwszy taneczny kryzys
Lipiec 2006r.
Na kolejne treningi uczęszczaliśmy w mniejszym składzie. To był ciężki okres, jeśli chodzi o taniec. Od zespołu odszedł Boluś, Chipsowy a nawet Grabek, tylko czasem zaglądali na treningi by trochę z nami pobyć. Jak na początku zostałem z Johnym. Ćwiczyliśmy trochę na sali gimnastycznej i na W-F-ach. Zapał do treningów nieco zmalał mimo to trwaliśmy w tym dosyć mocno odnosiliśmy wrażanie ze historia zatoczyła małe koło, zostaliśmy we dwóch tak jak było na samym początku zadawaliśmy sobie pytanie czy to, aby na pewno dobra droga.
Niestety Dom Kultury został zamknięty z powodu rozbudowy a nasze treningi zawieszone do odwołania.
|
Rozbudowa GOK Milejów
Remont trwał w przybliżeniu od: 22 sierpienia 2006 do 13 września 2007
Niestety Dom Kultury został zamknięty z powodu rozbudowy a nasze treningi zawieszone do odwołania. Można powiedzieć, że zostaliśmy bez dachy nad głową, ciągle jednak skrzyła się w nas potrzeba tworzenia czegoś nowego. Czegoś, co pozwoli nam wyróżnić się z szarości tłumu zastanawialiśmy się długo, co zrobić by utrzymać formę i przeczekać ten ciężki dla bboyingu okres. Postanowiliśmy my pójść w nieco innym kierunku, który miał nas przygotować na dalsze taneczne podboje.
|
Nowa droga
Koniec 2006r. i Początek 2007r.
Naszą nową drogą okazała się akrobatyka, ponieważ na sali mieliśmy spore możliwości ze względu na cała masę sprzętu. A co ważniejsze dali się w to wciągnąć nasi kumple oraz nauczyciele, którzy zauważyli jak bardzo chwyciliśmy akrobatyczny haczyk. Chciałbym z tego miejsca ogromnie podziękować Szp. Sochackiemu za to, że pozwalał nam się rozwijać. Osiągnęliśmy dość pokaźne rezultaty.
Zorganizowaliśmy nawet dwa pokazy akrobatyczne oczywiście z elementami Bboyingu. Akrobatyka dała mi wiele nowych umiejętności oraz możliwości dodała mi dynamiki i wzmocniła moje ciało.
|
Dywanowy B-Boying
Gdy skończyłem gimnazjum i zacząłem szkołę średnią, remont GOK jeszcze trwał nadal nie mieliśmy gdzie trenować Bboyingu a i z akrobatyką było ciężko. Gdy już udało nam się ugrać jakiś SKS pod naporem znajomych przeznaczałem go na rozwijanie akrobatycznych umiejętności a nie na stricte taneczny rozwój. Z tańcem obcowałem jedynie w domu gdzie z uporem maniaka przecierałem koszulki o dywany nie wspominając już o wiecznie czerwonych brakach.
|